Skoki rozwojowe

Często odwiedzam wujka GOOGLE szukając informacji na temat tego „kiedy moje dziecko…” i wiem, że nie powinnam, bo każdy maluch jest inny i każdy rozwija się inaczej… w swoim czasie, ale jako matka nie mogę oprzeć się pokusie, żeby nie sprawdzić i być na bieżąco z postępami Lili.

Obserwuję swoje dziecko od samego początku bardzo uważnie. Przez pierwszy tydzień Liana nazywana była Aniołem, nie dzieckiem. Spała po 20h a jak nie spała to leżała w gondoli przy oknie, „łapiąc” witaminkę D, ssała moją pierś, albo delektowała się cieplutką kąpielą. W ogóle nie płakała. Prawdziwe oblicze pokazała dopiero po ustąpieniu żółtaczki fizjologicznej. Później właśnie dowiedziałam się, że to ona była odpowiedzialna za „zamulenie” mojej Kapucynki 🙂

1

Pierwsze tygodnie (do miesiąca) nie różniły się od siebie za bardzo pod względem jakiegokolwiek rozwoju. Liana zmieniała się fizycznie, choć od samego początku nie miała zbyt wielu cech noworodka. Ciemiączka miała tak małe, że prawie niewyczuwalne, ciemieniuchy wcale, żadnych zmian skórnych. Często od obcych osób (pediatrów, położnych, fotografek dziecięcych) słyszałam, że wygląda jak półroczne dziecko a nie jak noworodek. Czułam się wtedy mega dumna, bo miałam prawie pewność, że to zasługa mojego bezstresowego, zdrowego do granic możliwości przebiegu ciąży. Mówiono też, że Lili ma bardzo bystre i świadome spojrzenie (cokolwiek to znaczyło, brzmiało przyjemnie). Pamiętam pierwszą sesję zdjęciową Liany, na którą zdecydowałam się dopiero w trzecim tygodniu życia córki (wcześniej ograniczał mnie ból rany po cc). Już wtedy Liana leżąc w pozycji „na brzuchu” bardzo wysoko podnosiła główkę i umiała ją stosunkowo długo utrzymać. Widziałam niedowierzanie a zarazem dumę w oczach męża.

Od samego początku do dnia dzisiejszego Lili przesypia całe noce. Oczywiście wstaje na karmienie, jednak nigdy nie płacze. Po prostu zaczyna się wiercić a ja, jako czujna matka wyprzedzam ją z kolejnym krokiem przykładając od razu do piersi. Kolek raczej nie miała. Zdarzało się, że płakała bez jednoznacznej przyczyny, ale zawsze uspokajał ją ciepły cycuś.

Pierwszy, świadomy uśmiech na twarzy mojego dziecka pojawił się około miesiąca po narodzinach. Wtedy też zaczęła mocno się ślinić i wkładać rączki do buzi. Potrafiła zacisnąć je na tyle mocno, aby utrzymać w nich niewielką zabawkę.

2

Kolejnym, zauważalnym przez nas skokiem rozwojowym u Liany było głużenie, czyli wydawanie z siebie bezwarunkowych dźwięków. Brzmiało bardzo śmiesznie. Miałam wrażenie, że moje dziecko potrafi już nami manipulować. W zależności od sytuacji głużenie przybierało różne formy dźwięku i nasilenia. Liana miałą dopiero 2 miesiące a już potrafiła owinąć sobie Tatusia wokół przysłowiowego paluszka. Tańczył jak mu zagrała. W tym samym czasie u Liany zaczął się ostry ślinotok i to włąśnie wtedy okazało się, że najlepszymi zabawkami są jej rączki, które bardzo chętnie wkładała do buzi.

3

W trzecim miesiącu wykazywała wyraźne zainteresowanie otoczeniem. Wodziła wzrokiem za poruszającymi się osobami i przedmiotami. Wciąż jednak niechętnie spędzała czas poza domem. Tylko w domu była spokojna, bo tylko tam czuła się bezpieczna. Wydawało mi się, że wyczuwa charakterystyczny zapach domu oraz kojarzy teren.

4

Czwarty miesiąc był miesiącem bardzo przełomowym. W tym czasie Liana ze spokojnego, obserwującego świat Noworodka stała się bardzo ruchliwym, rządnym znajomości świata Niemowlaczkiem. Początkowo w pozycji leżącej na plecach prężyła się i wypychała jedną nogą, zmieniając w ten sposób pozycję swojego położenia. Szybko jednak nauczyła się w ten sposób obracać z pleców na brzuch. Spędzała w tej pozycji co raz więcej czasu. Wyraźnie kojarzyła już postaci z naszego towarzystwa a jej ulubieńcem stał się  jej 5-letni, cioteczny brat Oliwier. Na jego widok promieniała a uśmiech nie schodził z jej malutkiej buzi.

5

Piąty miesiąc życia naszego Maluszka przyniósł kolejną niespodziankę. Po raz pierwszy usłyszeliśmy głośny śmiech naszego dziecka a to wszystko, dzięki naszym czworonożnym przyjaciołom, bo to na ich widok Liana po prostu szaleje! W piątym miesiącu zauważyliśmy również zainteresowanie Liany jedzeniem i napojami. Siedząc u nas na kolanach potrafiła odprowadzić wzrokiem wszystko, co wkładaliśmy do ust. Aby się napić trzeba było ją odłożyć, bo potrafiła już mocno złapać szklankę i oblać nas jej zawartością. Posadzona przy blacie stołu trzaskała w niego otwartą dłonią wyraźnie pokazując, kto w tym miejscu rządzi 🙂

6

Szósty miesiąc uświadomił nas, że czasy „niemowlacze” przemijają zbyt szybko i że powinniśmy jeszcze bardziej cieszyć się każdym dniem. Nie wiadomo kiedy Liana zaczęła obracać się z brzucha z powrotem na plecy. Ten rodzaj obrotu zapoczątkowała nowa pozycja obserwowania świata, jaką była pozycja „na foczkę”. Dziecko nasze potrafi się sturlać z jednego końca łóżka na drugi. Podczas mycia pleców w wanience zauważyłam, że posadzona potrafi już sama utrzymać się w pionie. Posadzona przeze mnie na środku łóżka siedzi bez podpórki. Jest to zdecydowanie jeden z tych bardziej wzruszających momentów w życiu matki pierwszego dziecka.

7

Zaraz po siedzeniu przyszła pora na stawanie przy meblach! Ale co tam stawanie… Przemieszczanie się w ten sposób było dużo ciekawsze! Najfajniejsza była zabawa, polegająca na przekładaniu z miejsca na miejsce przeróżnych przedmiotów, za którymi Lili mogła podążać. Bardzo motywowała ją taka forma zabawy. Najlepszym celem okazał się u nas pilot od telewizora. W Pogoni za nim uleciał nam siódmy miesiąc życia.

8

Pojawiły się pierwsze ząbki! Poprzedzały je dni, w których Lili była dosyć marudna, płaczliwa, „nieodkładalna”. Na początku były to tylko dwie dolne jedynki. Martwiła się o karmienie piersią. Myślałam, że zęby będą kłopotem. Okazało się jednak, że dziecko jest mądrzejsze niż mogłoby się nam wydawać. Pomiędzy zębami a brodawką jest jeszcze język! Różnicy podczas karmienia nie czułam!

9

W dziewiątym miesiącu skupiłyśmy się na rozszerzaniu diety. Był to czas, kiedy eksperymentowałyśmy z różnymi rodzajami potraw i formami ich podania. Zaczęłyśmy od papek, które Lili nie za bardzo tolerowała. Przeszliśmy więc do metody BLW. Okazało się, że był to super pomysł. Lili ćwiczyła chwyt oraz celowanie. To był okres kiedy pojęła, że zupy nie da się zjeść rączkami.

10

Dziesiąty miesiąc był jednym z bardziej wzruszających i na pewno na dłużej pozostających w pamięci. Lili po raz pierwszy zdecydowała się iść bez pomocy nikogo i niczego. Tak! Nasza odważna, malutka córeczka zaczęła swoją przygodę z samodzielnym chodzeniem! Wyszły jej również obie górne jedynki.

11

Wyszły kolejne zęby i to 3 na raz. Dwie górne i jedna dolna dwójka. Z każdym miesiącem wprowadzaliśmy nowe produkty spożywcze. Warzywne, makaronowe świderki, brokułowe różyczki gotowane al dente i żółta fasolka szparagowa okazały się ulubionymi smakołykami.

12

Miesiąc urodzin był miesiącem, w którym zauważyłam, że móje dziecko nie jest już niemowlaczkiem a małą dziewczynką, która uwielbia się przytulać i rozdawać buziaczki, uroczo przy tym cmokając. Wychodząc z domu wołała „pa mama”. Kiedy robiliśmy coś, co wyraźnie się jej nie podobało groziła wskazującym paluszkiem mówiąc „Ne-Ne”.
Mając 12 miesięcy umiała już odróżnić szczoteczkę do zębów od tej do włosów. 

Liana zaskakuje mnie z dnia na dzień. Przeraża mnie upływający czas i szczerze mówiąc nie mogę się z tym pogodzić. Bardzo się cieszę, że moje dziecko rozwija się tak szybko, ale z drugiej strony żal mi tych wszystkich chwil, bo uciekają niemiłosiernie. Brakuje mi tych momentów, kiedy jedynym miejscem, w którym moje dziecko chciało przebywać były moje ramiona. Rośnie mi mała artystka, która już w tej chwili swoim urokiem oczarowuje ludzi stających na jej drodze. Nie chce zabrzmieć jak egoistka, ale boję się momentu, w którym moje dziecko uzna, że jest na tyle samodzielne, że nie potrzebuje już mojej pomocy w wykonywaniu danej czynności. Niech obecny stan trwa jak najdłużej!

Jeśli macie ochotę to zostawcie mi w komentarzu informację na temat etapu, w którym obecnie jesteście! W razie pytań również służę pomocą!

Share: