Przeziębiony Niemowlak
Wpis, który znajdziecie poniżej stworzyłam ponad rok temu. Celowo go nie zmieniłam, tylko dodałam aktualizację, związaną z nabyciem nowych informacji oraz doświadczenia. Wzbogaciłam również listę przydatnych urządzeń, dzięki którym jesteśmy przygotowani na ewentualny atak infekcji. Znalazł się wśród nich między innymi cyfrowy nawilżacz powietrza od BoJungle, który był miłością od pierwszego wejrzenia. Po głębszym zapoznaniu się z instrukcją obsługi pokochałam go jeszcze bardziej. Nawilżacz jest nie tylko piękny. Od standardowych modeli, dostępnych na rynku różni się przede wszystkim tym, że można go zaprogramować na wiele sposobów. Ustawiam na nim odpowiedni poziom wilgotności powietrza lub czas jego pracy. Urządzenie nie tylko nawilża powietrze ale również je oczyszcza (jonizuje). Po dodaniu olejku może być też używane do aromaterapii. Posiada pilota, dzięki czemu można je ustawiać leżąc wygodnie w łóżku. Wszystkie parametry oraz profesjonalny opis znajdziecie na stronie sklepu, w którym możecie je kupić. Szukajcie TUTAJ.
(z kodem LIANA10 do końca roku kupicie je ze zniżką – 10%)
Kolejnym naszym ulubieńcem jest elektroniczny termofor firmy Soozly. Uwielbiamy go za możliwość szybkiego i prostego przygotowania oraz długi czas jego użytkowania. Nagrzewa się w zaledwie 8 minut a temperaturę trzyma 8h.
Służy nam jako ogrzewacz w wielu sytuacjach m.in. podczas spaceru w chłodniejsze dni. Zabezpieczony w pokrowcu, ułożony pod kolankami dostarcza ciepło i daje gwarancję, że nawet w najzimniejsze dni nasz Maluch nie zmarznie. Ogrzewam nim również ręcznik Lili przed wytarciem jej po kąpieli, oraz ubranka, w które ją po niej ubieram. Termofor umieszczam również w łóżku, kiedy czuje, że „coś nas zaczyna brać”. Przychodzi również z pomocą za każdym razem, kiedy plecy odmawiają mi posłuszeństwa. Kosztuje niewiele więcej niż standardowe termofory a różni się od nich przede wszystkim wygodą jego przygotowania. Jeden klik, 8 minut i gotowy jest do użytku przez 8 godzin! Link, pod którym znajdziecie cały opis producenta oraz urządzenie do zakupu znajduje się TUTAJ.
Od urodzenia Lili była przeziębiona tylko raz. W zeszłym roku. Wtedy to właśnie tworzyłam dla Was ten post. Wtedy również byłam bardziej ograniczona z użytkowaniem niektórych (nawet naturalnych) substancji,bo Liana była za mała. Dziś wiem, że lepiej zapobiegać, niż leczyć. Lili nauczona jest pić wodę. Przygotowuję więc napar z dzikiej róży i dodaję go do bidonu. Nie suplementuję dodatkowo żadnymi innymi witaminami. Jedyna, którą wspomagam organizm Lili to witamina D (podaję od września do kwietnia). Nie jest udowodnione, że witamina C podawana w czasie infekcji wspomaga odporność. Mimo wszystko lepiej, kiedy przyjmowana jest w postaci zdrowej diety aniżeli w formie suplementów.
O reszcie naturalnych sposobów poczytajcie poniżej (tekst pisany prawie rok temu).
Jest czwartek a my od trzech dni żyjemy na planecie Liana. Otóż tak… nasze dziecko przechodzi jakąś infekcję i choć nie ma żadnego zapalenia (całe szczęście) to jest turbo marudne. W końcu wiem, co to nieprzespana noc! Zamiast męża w łóżku leży obok mnie moja córeczka i zestaw pomocniczy, w skład którego wchodzą pampersy, mokre chusteczki, wazelinka, termometr, woda morska, katarek+, maść majerankowa, oraz uwaga… odkurzacz! Ten ostatni już nie w łóżku ale tuż obok. I jeśli wydaje się Wam, że można go używać w nocy to jesteście w błędzie ;P my tarabanimy w każdej podbramkowej sytuacji (na noc przypada ich średnio 5, więc gdyby się okazało, że czyta to któryś z naszych sąsiadów to oficjalnie PASIAMY :)) Tak, wiem, że na rynku dostępne są różne odsysacze glucików dla dzieci, które nie potrafią jeszcze samodzielnie wydmuchać noska, ale ten z możliwością podłączenia do odkurzacza wydaje się być super wystarczający. Nadmiar wydzieliny zbiera jak powinien i jest prosty w utrzymaniu w czystości. Nie posiada też zbędnych, wymiennych filtrów.
Homeopatia czy tradycyjne środki?
Na wizycie u pediatry poprosiłam o bezinwazyjne, homeopatyczne leki. Z racji tego, że nie było żadnego zapalenia doktor przepisał nam tylko wodę morską, maść majerankową oraz homeopatyczny spray do nosa. Na drugiej recepcie wypisał za to już leki przeznaczone dla naszego Malucha w razie, gdyby naturalne sposoby nie przynosiły żadnej poprawy. I tak oto zaopatrzyliśmy się w lek na gorączkę, plasterki ułatwiające zasypianie, syropy oraz witaminę C. Do tej pory skorzystaliśmy z witaminy C oraz plasterków na noc z olejkami eterycznymi. Jednorazowo, po przekroczeniu stanu podgorączkowego podałam Lianie również lek na obniżenie temperatury ciała. Temperaturę mierzę przy każdej zmianie pieluszki czyli mniej więcej co 2-3h.
Dodatkowa pomoc
W nocy przy łóżku zostawiam włączony nawilżacz powietrza. W dzień robimy inhalacje z roztworu soli fizjologicznej. Pamiętam również o codziennym wietrzeniu sypialni oraz zmianie pościeli.
Gdzieś pomiędzy odsysaniem smarków z nosa mojego dziecka a zmianą kolejnego pampersa (z dwójką) miałam oczywiście czas na totalne przewertowanie neta pod kątem naturalnych sposobów na wyleczenie Liany z tejże infekcji wirusowej bądź też bakteryjnej i znalazłam mnóstwo „babcinych metod”, o których istnieniu nie miałam nawet pojęcia. Należy do niech między innymi smalec z gęsi, którym to rzekomo smaruje się plecki, klatkę piersiową oraz stópki maluszka. Nie podaje się go doustnie! Smalec gęsi ma właściwości silnie rozgrzewające Kolejnym sposobem na złagodzenie pierwszych oznak przeziębienia są przeróżne dodatki do kąpieli takie jak:
♥mięta, która rozrzedzi wydzielinę i ułatwi oddychanie
♥majeranek, który ma działanie napotne oraz bakteriobójcze
♥sól epsom oczyści ciało z toksyn rozpoczynając w ten sposób pierwszą walkę z infekcją (oficjalnie zaleca się kąpiel dziecka w tejże soli po ukończeniu przez nie dwóch lat. Znalazłam jednak w sieci wiele opinii matek, które kąpały w niej nawet półroczne niemowlęta z tym, że trzeba pilnować, żeby woda z solą nie została spożyta przez Malucha, ponieważ ma ona silne właściwości przeczyszczające)
Pamiętajmy jednak, że skóra niemowlęca jest bardzo delikatna, dlatego przed każdą próbą kąpieli sugerowałabym test uczuleniowy roztworu zioła na dziecięcym nadgarstku.
Następnym sposobem na wzmocnienie odporności niemowlaka są napary z ziół i herbatki. Już czteromiesięcznemu maluchowi można zaparzyć herbatkę z dzikiej róży, która jest źródłem witaminy C lub herbatki ziołowe np. z rumianku, który działa przeciwzapalnie oraz bakteriobójczo albo melisy, która z pewnością pomoże maluchowi zasnąć. Półrocznemu dziecku śmiało można podać napar z malin, lipy oraz czarnego bzu. Wykazują one właściwości zwiększające wydzielanie potu a co za tym idzie obniżają temperaturę ciała.
Jeśli chodzi o pielęgnacje dziecięcego noska to najlepiej sprawdzi się woda morska, dzięki której wydzielina zostanie rozrzedzona i łatwiejsza w usunięciu. Zamiast bezpośredniego wkraplania wody morskiej do noska można sporządzić inhalację z soli fizjologicznej, która zadziała podobnie jak jej poprzedniczka. Kolejnym krokiem jest oczyszczenie noska za pomocą gruszki lub aspiratora. U nas sprawdził się Katarek+. Na sam koniec pozostaje posmarować skórę pod noskiem maścią majerankową, która po pierwsze łagodzi stan zapalny błony śluzowej a o drugie uszczelnia i wzmacnia ściany naczyń krwionośnych. Ma ona również delikatne działanie rozgrzewające.
Aby do przodu
I tak oto z głową pełną wiedzy (bez paniki) przetrwaliśmy łącznie 1,5 tygodnia pierwszej infekcji naszej córeczki. Jesteśmy znów bogatsi o doświadczenia, dzięki którym z każdym kolejnym razem poradzimy sobie jeszcze lepiej. Lili przez okres choroby nie była nazbyt aktywna fizycznie, przez co wydawać się mogło zrobiła delikatny regres w umiejętnościach. Zaskoczyła nas jednak zaraz po zwalczeniu infekcji. Nabyła 2 nowe zdolności. Potrafi już w pozycji na brzuszku podnieść się wysoko na rączkach jak foczka i w takiej pozycji okręcać się wokół własnej osi, śledząc zabawki, które rozkładamy w zasięgu jej rączek. Jesteśmy z niej mega dumni.
P.S. Mega dumni a jednocześnie przerażeni upływającym czasem. To wszystko dzieje się zdecydowanie za szybko!