Coto Baby Verona – recenzja

Zanim zacznę opowiadać o zaletach naszej nowej spacerówki napiszę Wam czym kierowałam się przy jej wyborze.
Miała być przede wszystkim lekka, bezpieczna i wygodna dla Lili. Nie ukrywam, że bardzo liczył się dla mnie również jej wygląd zewnętrzny.
Tak jak w przypadku pierwszego wózka, tak i tym razem pojechałam do sklepu z myślą o jednym wózku a wróciłam z drugim i po raz kolejny nie żałuję końcowej decyzji.


Historia lubi się powtarzać

ŚJakieś 2 tygodnie temu wybraliśmy się z Papełe do polecanego przez Was sklepu „Bobas” znajdującego się w Krośnie Odrzańskim (lubuskie). Był to najbliższy punkt, w którym mogłam na żywo zobaczyć spacerówkę, która w necie wygrała casting na „wymarzoną”. Mowa o Chicco „Ohlala”. Na miejscu okazało się, że jest ONA „na stanie” w drugim lokalu tej samej właścicielki. Mogliśmy więc podjechać, aby obejrzeć ją z bliska. Przed wyjściem chciałam rzucić okiem na modele dostępne w sklepie. Wtedy też mój wzrok przyciągnęła Verona. Niestety nie wiedziałam o niej nic (o Lali przeczytałam prawdopodobnie wszystkie dostępne w necie recenzje). Jedyne, co w tamtej chwili miałam w głowie to fakt, że była zgrabna . Poprosiłam o zapoznanie mnie ze Ślicznotką. Okazało się, że parametrami przypomina Lale. Ważyła tylko 2kg więcej. Była foremna (żaden z elementów nie wydawał się zbyt mały lub duży w porównaniu z całością , co niestety było powodem dyskwalifikacji wielu oglądanych przeze mnie do tej pory spacerówek)
Wykończona ze smakiem, dostępna w wielu atrakcyjnych kolorach (szczególnie ciekawy jest model a’la jeans). Po dłuższej rozmowie z bardzo przeszkoloną ekspedientką okazało się, że będzie również wygodniejsza dla Lili choćby ze względu na amortyzowane koła (Lala takowych nie posiadała).

No dobra, ale czy ten argument okazał się na tyle silny, aby przekonać mnie do kupna Verony? NIE. Pierwszy dotyk rączki i delikatne pchnięcie… TAK!

Prowadziła się idealnie. Cichutko, stabilnie, bardzo leciutko. Wyczuwalne była praca amortyzatorów (dla porównania miałam okazję poprowadzić spacerówkę od Chicco z tymi samymi kołami, które ma Ohlala. Niestety wydawały one bardzo drażniący dźwięk… Nazwałabym go klekotem. Na dłuższym spacerze z pewnością stałby się uciążliwy, monotonny i męczący). Verony nie było słychać wcale.
Miałam dylemat tak, jak podczas wyboru pierwszego wózka dla Lili. Pojechałam po Quinny Moodd a wróciłam z Maxi Cosi Nova 3. Tym razem też wygrał rozsądek. Pocieszający był fakt, że chciałam Lale w kolorze białym, który upatrzyłam sobie w necie. W rzeczywistości ten kolor okazał się jasnym szarym (srebrnym).
No więc… skoro Lala w kolorze białym nie istaniała…

Wygrała Verona!

Wózek jest bardzo prosty w składaniu i rozkładaniu. Posiada wbudowaną rączkę, którą ułatwia przenoszenie go w pozycji złożonej.

Wyposażony jest w bardzo szeroki zakres regulacji siedzenia (od 100° pozycji siedzącej do 180° pozycji leżącej).


Regulowany jest również podnóżek. Szelki oraz pas krokowy posiadają dodatkową wyściółke, które zapewniają Maluchowi komfort podczas dłuższej jazdy.

Verona posiada pojedynczą, długa rączkę, dzięki czemu można prowadzić ją jedna ręką. Wbudowany kosz o wymiarach 40x55cm
Koła w tej spacerówce są piankowe i całkowicie skrętne. Jazda nim to przyjemność. Jest bardzo mięciutki i cichy. Tapicerkę spacerówki bardzo łatwo ściągnąć i wyprać. Utrzymanie jej w nienagannej czystości jest więc bardzo proste.
Do wózka dołączony jest pokrowiec na nóżki.

Verona sprawdzi się przede wszystkim w podróżach. Spacery po różnego rodzaju nawierzchni nie stanowią większego problemu. Warty swojej ceny.

Wkładka wózka dokupiona osobno.

Napracowałam się tworząc dla Ciebie tego posta. Miło byłoby, gdybyś zostawiła komentarz 😉

@kasia.sieczkowska
Share: