Operacja powiększenia biustu to jedna z najpopularniejszych operacji plastycznych w ostatnich latach. Nie jest ona jeszcze tak popularna w Polsce, jak w krajach zachodnich, ale zdecydowanie coraz więcej młodych Polek decyduje się na poprawienie swojego wyglądu w ten właśnie sposób. Nie mam nic przeciwko operacjom plastycznym. Każdy ma prawo decydowania o własnym ciele. Jeśli ten krok ma być krokiem przełomowym w akceptacji swojego zewnętrznego JA, to dlaczego by go nie wykonać?

Chciałam się poddać tej operacji odkąd tylko pamiętam. I nie chodziło o efekt dużych piersi a raczej o uzyskanie bardziej kobiecej sylwetki. Wcześniej byłam tej samej szerokości w biuście, talii i biodrach. Gdyby nie długie włosy, można byłoby pomylić mnie z moim bratem (pozdro Paszka!)

Temat powiększenia piersi był bardzo znany w mojej rodzinie. Nie było chyba nikogo z najbliższych, kto nie wiedziałby o moich planach. Nikt jednak nie wiedział o ich realizacji, bo na zabieg umówiłam się po kryjomu. Było to dokładnie 3 lata temu w maju. 3 miesiące przed zamążpójściem (znacie większego hardcore’a?).

Konsultacja

Na pierwszą wizytę pojechałam z ówczesnym narzeczonym. Po wstępnej rozmowie, która dotyczyła mojego stanu zdrowia oraz oczekiwań po zabiegu przeszliśmy do dobierania implantu. Miałam do wyboru różne kształty, wielkości i faktury. Na początek przymierzyłam okrągłe 300cc. Efekt był, ale nie taki, jakiego się spodziewałam. Dołożyłyśmy więc kolejne 50ml. Było dużo lepiej, ale to wciąż nie było TO. Kolejnym rozmiarem było 375cc. Po naciągnięciu koszulki na biustonosz wypełniony implantem w tym rozmiarze zobaczyłam błysk w oku Jarka. Przeglądnęłam się ponownie w lustrze. Wyglądało okej. Nie było przesady, ale mało też nie było. Dla pewności dołożyłam kolejne 25ml i choć nie było tego dużo więcej, to zdecydowanie prezentowało się gorzej, żeby nie powiedzieć wulgarnie. Wróciłam do poprzedniego rozmiaru. TO było TO!
Zdecydowana umówiłam się na termin operacji. Czekałam na nią półtorej miesiąca.

Operacja

Na 6h przed zabiegiem przestałam przyjmować płyny oraz jedzenie. Godzinę przed operacją dostałam 1000mg Paracetamolu, który miał zmniejszyć wrażliwość receptorów bólowych zwiększając tym samym próg mojego bólu. Nie boję się igieł a przed narkozą tylko wbijanie wenflonu może boleć.
Przed wjazdem na salę operacyjną doktor prowadzący dokładnie rozrysował na mojej klatce swój plan działania. Na sali zadano mi kilka pytań, aby sprawdzić moją świadomość. Następnie położono mnie na stole operacyjnym w kształcie krzyża. Ręce rozłożone na boki przypięto pasami (tak, wiem… brzmi przerażająco). Najpierw podano lek, po którym zakreciło mi się w głowie, następnie przyłożono mi maskę i poproszono, abym głęboko oddychala i policzyła do 10. Pamiętam, że udało mi się dojść do trzech! Samo zasypianie było bardzo przyjemne.
Obudziłam się w sali pooperacyjnej. Obok mnie leżała młodziutka dziewczyna, którą przywieziono przede mną. Obie byłyśmy rozebrane od pasa w górę. Jej piersi były ogromne i miały bardzo nienaturalny kształt (dostała je w prezencie od rodziców na 21. urodziny!!!).
Kiedy spojrzałam na swoje byłam taka podjarana, że chciałam wstać z łóżka i oglądać się w lusterku. Nie miałam drenów. Nie czułam żadnego bólu. Wciąż byłam odurzona środkami anestezyjnymi. Pielęgniarz pracujący w klinice pomógł mi ubrać specjalny, uciskowy biustonosz oraz pas nad piersiami. Miałam je nosić przez kolejne 6 tygodni. Dostałam od niego też bułkę z dżemem i herbatę.  Siedział i rozmawiał ze mną przed dobry kwadrans. Pomógł mi również dostać się do toalety. Po godzinie od przebudzenia zostałam wpisana do domu. Na ściągnięcie szwów miałam się zjawić tydzień później.
Przez okres rekonwalescencji za dużo się forsowałam. W lewej piersi zaczęła zbierać się seroma, którą trzeba było usunąć, stad decyzja o ponownej operacji. Polegała ona na wymianie implantu oraz usunięciu zbędnego płynu. Więcej powikłań nie miałam.

Rekonwalestencja

Nie będę sciemniać. Bolało bardzo. Pierwszy tydzień spałam na siedząco. Nie było mowy o położeniu się i podniesieniu o własnych siłach. Mycie zębów bolało. Ubieranie się i rozbieranie też. Włosów nie byłam w stanie rozczesać sama. Po operacji potrzebny jest ktoś, kto będzie w stanie się Wami zaopiekować. Przyjmowałam środki przeciwbólowe i przeciwzapalne. Narzeczony pomagał mi się położyć a potem wstać. Do toalety chodził ze mną, bo nie byłam w stanie szarpać się z bielizną i ubraniem. Po pierwszym tygodniu stawałam się coraz bardziej samodzielna. Po 6-ciu tygodniach wróciłam do pracy (praca siedząca).



Jakość implantu


Ważną kwestią jest ustalenie modelu implantu. Do wyboru miałam kształt okrągły i anatomiczny. Biorąc pod uwagę fakt, że gęstość mojej skóry nie była już taka, jak 10 lat temu założyłam, że anatomiczny kształt piersi uzyskam w ciągu kilku lat po operacji (grawitacja robi swoje). Nie myliłam się. Dziś, po trzech latach, moje piersi wyglądają dużo lepiej niż rok po operacji.
Drugim powodem, dla którego wybrałam ten właśnie kształt, była informacja, że implant może się z czasem obrócić lub zmienić położenie (wpływa na to wiele czynników zewnętrznych). Przy okrągłym nie jest to tak widoczne, jak przy anatomicznym.

Lokowanie implantu

Kolejnym, ważnym aspektem jest metoda umiejscowienia implantu. Prawidłowo powinna być ona dobrana przez lekarza, który na zasadzie obserwacji oraz oczekiwań pacjentki potrafi znaleźć najlepsze rozwiązanie. Metoda jaką u mnie zastosowano nazywa się Dual Plane. Większa cześć implantu schowana jest pod mięśniem. Tylko część pod gruczołem. Zależało mi przede wszystkim na zminimalizowaniu ryzyka związanego z uszkodzeniem kanalików mlecznych. Metoda Dual Plane pozwala również na osiągnięcie bardzo naturalnego kształtu piersi. Posiada ona zdecydowanie więcej zalet niż wad. Wadą jest jednak ból pooperacyjny, zdecydowanie większy, niż w przypadku ulokowania implantu bezpośrednio pod gruczołem. Kolejną i ostatnią, zanotowaną przeze mnie wadą jest ograniczenie pojemnościowe. Pod mięśniem możemy użyć tylko takiego implantu, który się pod nim zmieści.
Miejsce cięcia dobierane jest wspólnie z lekarzem.

Warto wybrać klinikę, w której pracują lekarze, którzy mają doświadczenie w tym, co robią. Pierwszą moją operację przeprowadzał doktor w wieku mojego taty. Pojawiły się po niej jednak komplikacje*, przez które zmuszona byłam poddać się operacji po raz drugi. Drugim razem operował mnie doktor niewiele starszy ode mnie. Poradził sobie świetnie i jestem mu za to bardzo wdzięczna (przeprowadzał operację 2 tygodnie przed moim ślubem!!!). Trzeba zaufać specjaliście, który wykonuje swoją pracę z pasją. Lepiej zapłacić więcej za pierwszy raz niż powtarzać operację kilka razy.
* (powodem moich powikłań nie był błąd lekarski!)

Operacja przed czy po dzieciach?

1.5 roku po operacji zaszłam w ciążę. Dzięki niej piersi nabrały naturalnego wyglądu. Obecnie podobają mi się dużo bardziej niż do tej pory. Pomimo tego, że przeszłam zabieg oraz cesarskie cięcie nie poddałam się w walce o pomyślne karmienie piersią (więcej o mojej przygodzie z KP przeczytasz TUTAJ).
Po porodzie założyłam, że karmić będę i osiągnęłam swój cel, z czego jestem naprawdę dumna! Dodam jeszcze, że mam kilka koleżanek, które również przeszły operację powiększenia biustu i również są mamami, które karmiły lub karmią piersią. Grunt to wybrać odpowiedniego specjalistę.

Zastanawiacie się pewnie dlaczego zdecydowałam się na zabieg przed ciążą? O Lianę staraliśmy się dość długi czas (czytaj więcej). Nie miałam wtedy jeszcze pewności, czy kiedykolwiek zajdę w ciążę. Nie chciałam czekać ze spełnianie swoich marzeń do nie wiadomo jakiego momentu. Nikt mi nie dawał gwarancji na to, że kiedyś w końcu zostanę matką. Postanowiłam więc zacząć spełniać swoje przyziemne marzenia a na cud jeszcze trochę poczekać.

Jestem ciekawa jaki jest Wasz stosunek do operacji plastycznych, na które ludzie decydują się z własnej woli. Czy macie w planach powiększenie piersi? A może jesteście już po zabiegu? Chętnie poczytam Wasze historie! Czekam na nie w komentarzach!

Piękną sesję zdjęciową wykonała dla nas @angelikamajewska.photo

Share: