Karmienie piersią. Nasza historia

Witajcie!

Dziś 1-wszy Sierpnia, więc poruszymy temat karmienia piersią. Jak to wyglądało w naszym przypadku? Już opowiadamy 🙂

  CC a karmienie piersią

Liana przyszła na świat poprzez cesarskie cięcie, o którym wiedzieliśmy już na długo przed samym porodem. Przekonana o tym, że karmienie piersią (KP) po cc jest prawie niemożliwe już będąc w ciąży zadecydowałam, że karmić będę butelką.  Nie wiedziałam tylko czy mlekiem modyfikowanym czy swoim. Byłam przekonana, że mleka modyfikowane są już tak samo pełnowartościowe jak naturalne. Miałam również wątpliwości co do sprawności moich kanalików mlecznych, prościej mówiąc, nie miałam pewności czy nie zostały uszkodzone podczas operacji. Dziś już wiemy, że z kanalikami mlecznymi jest wszystko w porządku a sam mit jakoby karmienie piersią po cc było niemożliwe pozostanie u nas w dziale mitów.

Bolesne początki

Liana zaraz po porodzie z łatwością i jakby wrodzoną umiejętnością chwyciła sutka i zaczęła go ssać. Nie od samego początku jednak robiła to prawidłowo, czego skutkiem było poranienie brodawek. Stało się to bardzo szybko, bo już na drugi dzień od porodu. Powodem było oczywiście nieprawidłowe przystawianie jej do piersi oraz nieumiejętne jej przez nią chwytanie. Pamiętam jak dziś jak bardzo bolał każdy początek kolejnego karmienia i jak przerażona byłam przystawiając ją po godzinnej przerwie, wiedząc co za chwilę poczuję. Były momenty, że musiałam złapać za rękę męża, bo to dodawało mi siły i odwagi do przetrwania tego pierwszego momentu. Jeśli czytając te ostatnie zdania wydaje Ci się to niewiarygodne to wyobraź sobie obtartego do krwi sutka, którego dodatkowo ktoś pulsacyjnie zaciska Ci w palcach. No i oczywiście postaraj się to wytrzymać przez kolejne 5-10 minut.  No… nie było łatwo.

Zastanawiasz się dlaczego karmiłam co godzinę a nie co trzy, czyli tak, jak piszą w książkach? 

Karmiłam na życzenie. Noworodek ma bardzo niewielki żołądek i na początku potrzebuje naprawdę kilku kropel pokarmu. Z każdym dniem jego zapotrzebowanie wzrasta, wraz z rozrostem żołądka, który w dziesiątym dniu życia powinien (teoretycznie) osiągnąć pojemność 100 ml. Naturalne mleko matki jest również dużo lepiej przyswajalne przez organizm dziecka niż mleko modyfikowane, dlatego też nie zalega na żołądku tylko jest przez maluszka bardzo szybko trawione, stąd zapotrzebowanie na kolejną jego porcję w dość krótkim czasie.

 Za mało pokarmu…

Często dostaję wiadomości od świeżo upieczonych mamusiek z informacją, że “chyba mają za mało pokarmu, bo dziecko ciągle płacze i nieustannie wisi na cycku”. Otóż natura nie popełnia błędów i jeśli na samym początku mleka w piersiach jest mało to pewnie dlatego, że Wasz Maluszek właśnie tylko tyle go potrzebuje. Płacze, ponieważ znalazł się poza brzuszkiem, w którym przebimbał ostatnie kilka miesięcy. Poza brzuszkiem, w którym pomimo upływającego czasu było cieplutko a uczucie głodu było nieznanym zjawiskiem. Niekoniecznie dlatego, że jest głodny, bo zjadł za mało, albo dlatego, że “pokarm nie był wystarczająco treściwy”. Takie zjawisko w ogóle nie ma miejsca. Na początku jest siara czyli ten pierwszy, żółty płyn, którego wyciek można zaobserwować po delikatnym naciśnięciu sutka. Zawiera ona zdecydowanie więcej przeciwciał niż mleko tzw. “dojrzałe”, którego produkcja powinna zacząć się po około dwóch tygodniach od narodzin. Mleko zmienia się również w zależności od pory dnia (najlepsze jest w nocy, dlatego też nocnym karmieniom powinnyśmy poświęcać więcej czasu i uwagi) a nawet w trakcie karmienia (z początku zaspokajane jest pragnienie dziecka a dopiero potem jego głód). Liana domaga się cyca czasami i co pół godziny. Zauważyłam jednak, że ssie wtedy pierś bardzo krótko, najwidoczniej po prostu zaspokaja swoje pragnienie. Dzieje się tak do teraz a ja nie mam z tym żadnych problemów. Robię to świadomie i zawsze na życzenie Liany. 

Baby blues

Może warto wspomnieć o tym, że nie od samego początku nasza przygoda z karmieniem była taka kolorowa. Początkowo tego mleka było bardzo mało, ale i małe było zapotrzebowanie Liany, więc nie od razu zaczęły się nasze problemy. Mniej więcej po tygodniu przyszedł kryzys laktacyjny. Działanie hormonów poporodowych niespecjalnie mi w tym pomagało. Płakała Liana, płakałam ja. Byłam wykończona fizycznie ale jeszcze bardziej psychicznie. Dodatkowo mąż zmęczony płaczem córki przestał wierzyć w pomyślność mojej misji laktacyjnej i sam namawiał mnie na przejście “na butelkę”. Wtedy zdecydowałam się na stymulację laktatorem. W czasie, kiedy byłam podłączona pod sprzęt wskakiwałam na wujka GOOGLE i szukałam artykułów, dotyczących wszystkich możliwości wspomagających stymulację. Wtedy też trafiłam na artykuł o ściąganiu pokarmu metodą 7-5-3. czyli na zmianę przez 7, 5 i 3 minuty. Taka stymulację powtarzałam mniej więcej co 3h. Po kilku dniach zauważyłam poprawę. Pojawiła się ona również po wprowadzeniu do diety słodu jęczmiennego. Ilość płynów wypitych przeze mnie w ciągu dnia też miała znaczenie. Pamiętam jeden wieczór, w którym po raz pierwszy zdecydowaliśmy się wyjść z domu i posiedzieć w towarzystwie kogoś więcej niż tylko nasza trójka 🙂 Wypiłam wtedy półtoralitrowy sok. Przez nabrzmiałe piersi nie mogłam spać w nocy. Wciskałam Lili cyca  “na śpiocha” a opróżnienie go przez nią przynosiło mi ogromną ulgę. 

Dziś karmienie to nasza słodka codzienność. Nie boli nic a w dodatku bardzo ułatwia życie. W szczególności, gdy wychodzimy z domu. Jedyne, co musimy ze sobą zabrać to pampersy, mokre chusteczki i jakiś gadżet do zabawy.

Dieta mamy a karmienie

Pytacie również o to, co jem a czego się wystrzegam. Otóż jem wszystko. Łącznie z czekoladą i cytrusami. Oczywiście nie jest tak, że objadam się nimi na umór, ale nie wykluczam ich całkowicie z diety. Nie zauważyłam, żeby z tego powodu w jakikolwiek sposób cierpiał układ pokarmowy mojego dziecka. Nie spożywam alkoholu i nie palę papierosów. Może uznacie, że to dziwne, że wspominam o tym, bo to przecież oczywiste. Niestety pomimo tego, że tak jest to znam kobiety, które nie przestrzegają tych zasad.

Duże piersi = dużo mleka?

Jeśli chodzi o wielkość piersi w czasie karmienia to zmienia się ona na pewno. Już w ciąży piersi rosną i to nawet o kilka rozmiarów. Zaraz po porodzie są jeszcze większe. Nie istnieje jednak zasada, że im większa pierś tym więcej w niej mleka. Ilość mleka dostosowuje się do potrzeb dziecka. Na obecność pokarmu w piersiach składa się wiele czynników i nie bez powodu mówi się, że karmienie rozpoczyna się w głowie, bo to, jaki stosunek będzie do niego miała kobieta też jest bardzo ważne. Nie od dziś wiadomo, że stres “spala” pokarm. Niechęć do karmienia piersią również skutkuje w zanik mleka, bo kobieta, która nie chce karmić nie przykłada dziecka do piersi, dziecko jej nie stymuluje, hormon prolaktyny nie jest pobudzany a co za tym idzie – mleko nie powstaje. 

Spożywcza i mechaniczna stymulacja laktacji

Chciałabym się odnieść również do tematu jakim są produkty spożywcze wspomagające laktację. Chodzi o bardzo modne i masowo stosowane mieszanki ziołowe w postaci herbatek. Z doświadczenia wiem, że wypić je idzie tylko wcześniej schłodzone. Im bardziej, tym lepiej. Mi najbardziej smakowały podane na zimno (z kostkami lodu). Nie wyobrażam sobie pić ich na ciepło. Ich działanie również nie polegało na masowej produkcji mleka ale raczej na zmianie walorów smakowych pokarmu, dzięki czemu rzekomo miało być smaczniejsze dla malucha, co z kolei miało wpływać na większą chęć ssania piersi, równoznaczną ze stymulacją wspomagającą laktację. Mówi się też, że obecność w mieszankach kopru włoskiego działa korzystnie na układ trawienny malucha (ponoć zapobiega kolkom).. Pamiętacie o tradycji holenderskiej, o której wspominałam w poście o naszym porodzie? (link tutaj). Zaraz po zabiegu podano mi wtedy sucharki z anyżowymi kuleczkami. Holendrzy są przekonani, że anyż to zioło mlekopędne. Ja nie mam co do tego takiej pewności 🙂

Odpowiadając na Wasze pytania, dotyczące mechanicznej stymulacji piersi to polecam wcześniej wspomniany laktator. Ja używałam szpitalnego modelu MEDELA. Później miałam okazję testować jeszcze kilka innych, “domowych” modeli, ale żaden już nie był tak dobry, jak ten duży. Plusem odciągania mleka z tym laktatorem była możliwość pracy z obiema piersiami na raz. Nie polecam masowania piersi na własną rękę, ponieważ nawet przy delikatnym nacisku istnieje możliwość uszkodzenia kanalików mlecznych, co prowadzi do zatoru i zapalenia. Ja przekonałam się o tym na własnej skórze. 2 dni wycięte z życiorysu. Całe szczęście odwiedziła nas wtedy rodzina z Polski, bo mój mąż nie dałby sobie sam rady z mdlejącą od gorączki żoną i trzytygodniowym niemowlakiem. 

Karmienie piersią w miejscach publicznych

#nieprzepraszamzakarmieniepiersią

Należę do osób, które karmią na życzenie, nawet jeśli miałoby się to wiązać z karmieniem w miejscu publicznym. Robię to dyskretnie i z klasą. To, co jest widoczne dla mnie niekoniecznie jest w zasięgu wzroku przechodniów. Nie chowam się jednak po kątach, bo nie mam się czego wstydzić! Zdarzyło mi się karmić w poczekalni u dentysty, w restauracji, w banku, w urzędzie, w kościele (!) i w wielu innych publicznych miejscach i jedyne, o czym wtedy myślałam, to dobro mojego Maleństwa. Nie pozwólcie się szykanować! Wstydzić powinny się osoby, które uważają, że mają prawo zwracać Wam uwagę. Szczególnie jeśli są to inne kobiety!

Chora mama a KP

Zastanawialiście się kiedyś czy karmienie piersią w czasie przeziębienie jest możliwe? Jest nie tylko możliwe, ale nawet wskazane. W czasie choroby układ immunologiczny matki wytwarza dodatkowe przeciwciała i białe krwinki, które mają za zadanie zwalczanie infekcji. Następnie te przeciwciała wraz z mlekiem przekazywane są dziecku. W ten sposób znacznie zmniejsza się prawdopodobieństwo zachorowania niemowlęcia. Problemem w czasie przeziębienia może być za to zażywanie jakichkolwiek leków. Dostępna na rynku jest tylko seria Prenalen, która mnie średnio pomagała. W ostateczności zmuszona byłam do odciągnięcia mleka na zapas i zażycia zwykłego, bardzo popularnego granulatu do rozpuszczenia w ciepłej wodzie, który pomógł mi już po pierwszym zażyciu. Następnego dnia byłam już “na chodzie”.

Dopajanie

Ostatnia kwestia związana jest z dopajaniem dziecka w czasie karmienia. Jeśli karmicie na życzenie to nie ma potrzeby dopajać malucha. Mleko składa się głównie z wody i w pełni zaspokaja pragnienie dziecka. Ponadto zmienia ono swój skład w trakcie jednego karmienia, dlatego zaspokaja zarówno głód, jak i pragnienie maluszka.

Podsumowanie

Wydaje mi się, że poruszyłam tu większość problemów z KP, o które mnie pytałyście. Pamiętajcie, że tak samo jak Wy jestem świeżo upieczoną Mamuśką i też wszystkiego pomału się uczę. Cały tekst, dotyczy mojego przypadku z KP. Niekoniecznie każde z moich rozwiązań będzie pasowało do Waszych sytuacji. W razie problemów warto zasięgnąć porady doświadczonej douli. Ja mogę polecić Wam Kamilę Pijanowską, która poprzez kontakt online jest w stanie zdziałać cuda. Namiar na Nią znajdziecie tutaj.

Jeśli zdecydujecie się na KP to ze szczerym sercem polecam Wam biustonosze MOMTOBE. Są nie tylko przepiękne, ale również i mego wygodne! Firma posiada bardzo dużo cudownych modeli nawet w dużych rozmiarach. Osobiście jestem w nich zakochana i nie noszę w tej chwili żadnych innych.

Jeśli macie jeszcze jakieś pytania na temat mojej przygody z KP to śmiało piszcie w komentarzu! Podzielcie się również swoimi historiami oraz własnym doświadczeniem. Wierzę, że razem podniesiemy na duchu nie jedną Świeżynkę wśród nas!

pozdrawiam Was cieplutko i życzę wszystkiego dobrego!

Share: